• Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Start Relacje 2023.09.3-10, Demoludy po latach.

2023.09.3-10, Demoludy po latach.

Demoludy po latach Wycieczka do Rumunii i Bułgarii wydała mi się dobrym wyborem celem porównania z dniem dzisiejszym tych krajów ze wspólnego bloku tzw. demoludów, czyli państw  RWPG, jakie poznałam w latach 70. i 80, a które podobnie jak my, znaczy Polska należą do UE. Podobnie Na tę wycieczkę  zgodziły się wybrać koleżanki z klubu Kahel.

Rumunia wydała się nam lepiej zagospodarowana niż Bułgaria, z zadbanymi  ulicami i trafnymi renowacjami. Oczywiście kilka dni to za mało, by formułować  zdecydowane oceny. Są to jedynie subiektywne odczucia.

Jeśli porównać dwa tygodnie z Orbisem z obecnym oglądem tych samych miejscowości, to różnica jest znaczna, gdy idzie o pokazanie się turystom i ich obsługę. I turystów jest kilkanaście razy więcej, o czym świadczą liczne nowe hotele, standardem nie odbiegające od polskich i zachodnioeuropejskich i tłumy wszędzie, gdzie warto pójść. Także wszędzie pełno punktów małej gastronomii i sklepików z pamiątkami, których w ub. wieków nie spotykało się. Bulwar w Złotych Piaskach przypomina turecki bazar.  Wszystkiego aż nadto, jakby nikt nie miał nad tym kontroli. Jest gdzie wydać pieniądze, zresztą każde, bo kantorów pod dostatkiem. Co zauważa się niemile, to zaniedbane obrzeża miejscowości turystycznych, sporo opuszczonych niszczejących domów, pensjonatów, posesji, co sugeruje emigrację za granicę, dobrze nam znaną.

Natomiast miejsca zabytkowe i Bułgarzy, i Rumuni traktują jako muzea.

Pierwszym miejscem naszej trasy było miasteczko u podnóża zamku Bran, gdzie można było pospacerować po targowisku i wypić dobrą kawę, nim przyszedł czas wejścia do zamku Drakuli, już z bazaru widocznego.

Tak jak hrabia Wład Palownik, hospodar wołoski żyjący w XV w. i słynący z okrucieństwa, bo  chętnie wykorzystywał pal jako formę tortur i stąd jego przydomek, był postacią historyczną, tak słynny hrabia Drakula jest w istocie postacią literacką, wymyśloną pod koniec XIX w. przez Brama Stokera, pisarza irlandzkiego, kontynuującego modę na gotyckie powieści, zawsze chętnie czytane od końca XVIII w. Natomiast nazwa Drakula jest autentyczna i przynależy do ojca Włada Palownika. Był nim  Wład II Diabeł po rum. Vlad Dracul. Żył na przełomie XIV i XV w. i był rycerzem, wprowadzonym przez Zygmunta Luksemburskiego, króla Węgier do Zakonu Smoka; i stąd przydomek.    Zamek Bran jest budowlą obronną z XIV w. Vlad Dracul nigdy w nim nie mieszkał, za to dla pisarza stanowił idealny obiekt dla jego bohatera-wampira: z licznymi komnatami, wąskimi schodami, wieżami i zakamarkami. Historia średniowiecznej fortecy jest nie mniej ciekawa niż życie jej niby-właściciela. Po I wojnie światowej należał do  królowej Marii, po jej śmierci do księżniczki Ileany, a dziś jej spadkobierców, jednocześnie będąc muzeum. Tak to prawda łączy się z fikcją i nadal jest atrakcyjna, o czym świadczą liczne wycieczki.

Po półtorej godzinie już w Braszowie, mieście z bogatą historią twierdzy średniowiecznej z późniejszymi tradycjami humanistycznymi. W XIX w. wraz z rozwojem przemysłowym i rozbudową miasta, wówczas w granicach Austrii, wyszło tu pierwsze w Rumunii czasopismo: „Gazeta z Transylwanii”. Perełkami starego miasta jest Czarny Kościół, potężna gotycka budowla osmalona sadzą po pożarze w XVII w. i renesansowa Brama Katarzyny oraz cerkiew św. Mikołaja. Nowsze miasto to piękne eklektyczne i secesyjne kamienice, tak charakterystyczne dla przełomu XIX i XX w., jakie też  mamy w Lęborku, choć nie tak dużo i nie tak ozdobne .

Następny dzień to już Bułgaria i płw. Kaliakra  z resztkami twierdzy z IV-VI w. z rzymską łaźnią i ruinami kolejnych obwarowań z XIII-XVIII w., w tym cerkwi z XIV w. Teren pozostaje wojskowy z nowoczesnym już uzbrojeniem i wyposażeniem. Nadal ponury i groźny z morzem u podnóża skał i szalejącym wichrem, sypiącym piaskiem w oczy.

Zwiedzenie monastyru w zboczu skalnym w Aładży, ogrodów królowej Marii w Bałcziku, Kamiennego Lasu, Warny i Nessebaru z degustacją win bułgarskich to wycieczki podjęte kolejnych dni z miejsca parodniowego zakwaterowania w Złotych Piaskach. Oczywiście plaża i spacer po bulwarze w Złotych Piaskach ze smakowaniem szkembe czorby i obsmażanych w cieście sardynek to dodatkowa frajda w czasie wolnym.

W programie wycieczki zabrakło mi zwiedzania mauzoleum Warneńczyka w Warnie.

Ostatnim dniem planu wycieczki była, już w powrotnej drodze, stolica Rumunii, Bukareszt. Clou programu to zwiedzanie przepastnych wnętrz przeogromnego parlamentu. De facto 100 godzin trzeba na obejrzenie całości z 1100 pomieszczeniami. Już sam westybul, a zaraz marmurowe schody szersze niż w Luwrze czy pałacach rosyjskich carów podpowiadają, co czeka zwiedzających. Czytelne a bardzo rozbuchane do entej potęgi ego I sekretarza partii, de facto dyktatora, któremu władza przesadniej niż innym „władcom” krajów socjalistycznych uderzyła do głowy, wyraziło się w tym wielostylowym pałacu. Nic dziwnego, że Donald Trump chciał go kupić na kasyno. Smutne jest, że to gmaszysko nie stanęło na pustym placu, ale miejscu starego miasta, pełnego zabytków historycznych. Zburzono dla zachcianki megalomana i jego żony m.in.19 cerkwi, 6 synagog, 3 kościoły.  O wiele przyjemniejszy był spacer po centrum miasta z ciekawymi architektonicznie kamienicami i gmachami instytucji. Wszystko stawiane z rozmachem. Kościoły też piękne.

Wycieczka była udana pod każdym względem. Także dzięki świetnym kierowcom nowego piętrowego autokaru: rewelacyjnego Andrzeja Chojeckiego i Macieja Przybyła. Obsługa tak licznej grupy była możliwa dzięki zdyscyplinowaniu uczestników, umiejętnie prowadzonych przez Adama Adamasa, przewodnika  z Łodzi, który profesjonalnie realizował bardzo dobry plan zwiedzania najciekawszych miejsc obu krajów.

fot. i tekst Iw. Ptasińska

galeria

 

Zegar

Linki

Zapraszamy:
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama